W końcu Hidan, Sakura i Itachi dojechali do szpitala. Oczywiście Haruno dostała ochrzan za to, że jest medyczką i nie potrafi sprawdzić czy ktoś ma złamaną rękę czy nie.
Spuściła głowę i udała, że jest jej przykro, ale tak naprawdę chciało jej się śmiać, bo przecież to nienormalne, żeby lekarz nie wiedział, kiedy ktoś ma coś złamane albo po prostu zwichnięte. Uśmiechnęła się szeroko i zachęciła wzrokiem Hidana, aby wszedł w końcu do lekarza.
Po piętnastu minutach Ryusaki wyszedł z pomieszczenia z ręką w gipsie. Był zarumieniony, ale także zły. Nie chciał być ranny, gdyż miał grać w siatkówkę w klubie, lecz dzisiejszy trening musi sobie przełożyć.
- Idziemy?- zapytał przechodząc obok dziewczyny.
Sakura patrzyła na niego zdziwiona i po chwili pokiwała głową. Szła za nim trzymając ręce złączone. Po chwili ujrzała jego twarz bardzo blisko swojej. Mimo wszystko uśmiechnęli się do siebie.
Po niedługim czasie obydwoje pojawili się przy aucie. Oczywiście byli wkurzeni, bo dopiero za dwie godziny wrócą do domu dzięki Itachiemu.
- Kierunek akademik!- krzyknął chłopak i ruszył.
Po długo oczekiwanych dwóch godzinach w końcu dojechali do akademika. Oczywiście nie obyło się bez trzydziestu wypadków. Dziewczyna i Hidan wyszli wkurzeni z pojazdu. Nie chcieli gadać, bo to wszystko to była masakra.
- Pomóc ci?- zapytała dziewczyna Ryusakiego.
Chłopak już chciał wypowiedzieć, jakieś słowo, lecz podbiegła do nich jakaś dziewczyna. Miała fioletowe, długie włosy z blond końcówkami. Była ubrana skąpo, ale ładnie. Widać było, że jest jedną z tych 'ładniejszych' dziewczyn Tokio.
Sakura uśmiechnęła się smutna i po chwili poczuła na sobie wzrok Hidana i tej dziewczyny, która podeszła do Hidana i uderzyła go w twarz. Haruno automatycznie odsunęła się od nich. Nigdy jeszcze nie widziała tak strasznej dziewczyny.
- Hidan ty jełopie, debilu, idioto, durniu, skurwysynie!- krzyknęła wściekła.
Ryusaki podniósł się ocierając ręką krew spływającą po jego podbródku.
- Co ja znowu zrobiłem?- zapytał we łzach.
Dziewczyna podeszła do niego jeszcze bliżej. Chłopak natomiast próbował iść do tyłu, ale niestety spotkał się z drzewem. Patrzył na każdy jej ruch. Nie chciał, aby Sakura to widziała, bo to w ogóle będzie masakra.
- Ale Chiyoko! C-Czekaj! C-Co ja ci takiego zrobiłem?!- krzyknął przerażony.
Fioletowo włosa uśmiechnęła się zadziornie i chwyciła go za rękę. Zaczęli tańczyć jak jacyś idioci. Haruno spojrzała na nich smutna. Po chwili chciała odejść, lecz zatrzymał ją głos Hidana.
- Sakura gdzie idziesz?!
Haruno obróciła się zdziwiona i zawstydzona, gdyż Ryusaki był bardzo blisko niej. Prawie stykali się nosami. Odsunęła się jednak od niego.
- Przecież to twoja dziewczyna na pewno chcecie spędzić trochę czasu razem...
Hidan stał przerażony, gdyż po chwili podeszła do nich wściekła Chiyoko.
- Że co powiedziałaś?! Że ja i Hidan jesteśmy razem?!- krzyknęła wściekła.
Sakura patrzyła na nich zdziwiona i pokiwała twierdząco głową. Myślała, że oni naprawdę są razem, a tu takie coś... Hidan stał za nią, więc założył ręce na tył głowy i lekko się zarumienił. Haruno natomiast spuściła lekko głowę, a rumieniec oblał prawie jej całe policzka. Patrzyła na czubki butów nowo poznanej dziewczyny.
- Ja tego nie rozumiem dlaczego wszyscy myślą, że Hidan jest moim chłopakiem?! Jak ja niby mogłabym być z takim durniem, idiotą, czekaj czy ja już tego nie mówiłam? A nie ważne... Jestem KUZYNKĄ tego frajera. A właściwie to ciocia kazała powiadomić, że właśnie rodzi.
Ryusaki spojrzał na nią zdziwiony. Nie odzywał się, lecz po chwili zaczął panikować.
- Mama rodzi?! Ona właściwie była w ciąży?! Przecież ona ma pięćdziesiąt lat! Idiotko! Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś! Właźcie szybko do samochodu!
Hidan odpalił samochód i ruszył. Cóż trudno mu było, bo przecież jedną rękę miał na kierownicy, a drugą miał w gipsie. Oczywiście tylko Sakura bała się jechać z nim, bo Chiyoko przywykła do jego szybkiej, a nawet bardzo szybkiej jazdy.
- A jaki szpital?!- krzyknął.
Przecież nie wiedział tego, a jechał z 160 km/h.
- A co ja einstein jestem?! Wiem tylko, że rodzi!- krzyknęła Chiyoko.
Chłopak obrócił głowę w jej stronę i spojrzał na nią wściekły. Po chwili wybuchł i zaczął wrzeszczeć na swoją kuzynkę.
- Słuchasz ty mnie?- zapytał wkurzony patrząc raz na drogę raz na kuzynkę.
- Tak...- powiedziała spokojnie. Po chwili ciszy znów się odezwała- Mówiłeś coś?
Sakura i Hidan spojrzeli na nią zdziwieni. Ryusaki zrobił charakterystyczny 'facepalm'. Haruno martwiąc się o stan zdrowia przyjaciela zadzwoniła do swojego brata.
- Cześć idioto, przyjmujesz teraz poród...?- zapytała, a on prychnął.
- Nie kurwa sikam do nocnika.- odpowiedział, a dziewczyna się rozłączyła.
Haruno uśmiechnęła się do Hidana i już wiadomo było gdzie poród się odbywa. W szpitalu gdzie pracuje Sasori.
Po dwudziestu minutach byli tam. Ryusaki wystartował z samochodu nawet nie wyciągając kluczyła, przez co samochód ruszył tyle, że do tyłu. Przerażone dziewczyny próbowały coś zrobić, ale nie potrafiły. Na szczęście do samochodu wpadł Kakuzu, który zatrzymał auto.
- Dziękujemy Kakuzu...- powiedziały jednocześnie dziewczyny i zaśmiały się.
- Nie ma za co.- odpowiedział nie wzruszony.
Obydwie wybiegł z pojazdu i pobiegły w stronę szpitala.
- Hidan ty pusta pało! Gdzie się podziałeś?!- krzyknęła na cały szpital Chiyoko.
Po chwili Haruno uspokoiła wkurzoną dziewczynę i powiedziała, że ten pusty ryj siedzi sobie na krzesełku i tupie nogą jak małe dziecko.
- Hidan chodź tu!- krzyknęła wściekła.
Już chciała chwycić go za te jego fraki i zacząć go walić po łbie, lecz z pomieszczenia wyszedł Sasori. Uśmiechał się przez maskę.
- Brawo... Hidan... Masz brata.- powiedział spokojnie Haruno.
Dziewczyny od razu weszły do środka, aby zobaczyć malucha. Sakura westchnęła uśmiechnięta.
- Jaki słodki...- powiedziała spokojnie.
~ Ale ty jesteś słodsza...~ pomyślał Ryusaki i przybliżył się do Sakury.
Uśmiechnął się szczęśliwy i po chwili podszedł do matki i zobaczył swojego brata. Już chciał go dotknąć, kiedy do pomieszczenia wszedł jakiś młody chłopak z kwiatami. Haruno zauroczyła się nim, lecz on podszedł do Rici i pocałował ją namiętnie w usta.
- Chokore...- powiedziała kobieta- Już myślałam, że nie przyjdziesz, że mnie zostawisz jak Kai.
- Prędzej zginąłbym...- powiedział spokojnie.
Znów pocałował ją w usta, lecz wszyscy się odwrócili. Zarumieniona Sakura wyszła z pomieszczenia. Była zdziwiona, gdyż Hidan nigdy nie opowiadał o swojej rodzinie. Ryusaki wyszedł za dziewczyną.
- Sakura co jest?
Dziewczyna na dźwięk swojego imienia odwróciła się.
- Nigdy nie opowiadałeś o swojej rodzinie? Dlaczego? Przecież masz fajną mamę Ricę, prawda? A teraz masz brata i ojczyma. A w dodatku masz kuzynkę, którą nigdy się nie pochwaliłeś.
Chłopak zarumienił się i gestem ręki kazał przyjaciółce usiąść. Zapowiadało się na dość długą historię z życia młodego studenta.
- Cóż...- powiedział spokojnie- To było... Jak mój tata zakochał się w mamie. Poznali się dzięki świątyni. Otóż... Mój tata potknął się o kamień i wylądował w jej piersiach. Nie było to fajne, gdyż moja mama była wtedy najseksowniejszą kobietą na świecie. Ojciec oczywiście był zboczony... To chyba po nim odziedziczyłem, ale nie ważne. Zaczął mamie je macać, a jej się to spodobało. Ojciec ją przeleciał. Od tego czasu wszyscy zaczęli mówić, że byli małżeństwem, ale naprawdę nie byli. Po tym, kiedy moja mama urodziła mnie ojciec nas zostawił, ale na szczęście przygarnął nas jej dziesiąty facet. Już myślałem, że mnie zostawi, ale gdy miałem dwanaście lat powiedziała mi 'To byli debile! Jesteś moim skarbem! Skoczyłabym za tobą nawet na koniec świata!' Pocałowała mnie w czoło i od tamtego momentu nie chciałem się z mamą rozstawać. Cóż... W tym samym momencie znienawidziłem ojca! Nawet nie ma prawa nazywać się moim tatą! Prędzej bym chyba się zabił niż go tak bym nazwał!
Po piętnastu minutach Ryusaki wyszedł z pomieszczenia z ręką w gipsie. Był zarumieniony, ale także zły. Nie chciał być ranny, gdyż miał grać w siatkówkę w klubie, lecz dzisiejszy trening musi sobie przełożyć.
- Idziemy?- zapytał przechodząc obok dziewczyny.
Sakura patrzyła na niego zdziwiona i po chwili pokiwała głową. Szła za nim trzymając ręce złączone. Po chwili ujrzała jego twarz bardzo blisko swojej. Mimo wszystko uśmiechnęli się do siebie.
Po niedługim czasie obydwoje pojawili się przy aucie. Oczywiście byli wkurzeni, bo dopiero za dwie godziny wrócą do domu dzięki Itachiemu.
- Kierunek akademik!- krzyknął chłopak i ruszył.
Po długo oczekiwanych dwóch godzinach w końcu dojechali do akademika. Oczywiście nie obyło się bez trzydziestu wypadków. Dziewczyna i Hidan wyszli wkurzeni z pojazdu. Nie chcieli gadać, bo to wszystko to była masakra.
- Pomóc ci?- zapytała dziewczyna Ryusakiego.
Chłopak już chciał wypowiedzieć, jakieś słowo, lecz podbiegła do nich jakaś dziewczyna. Miała fioletowe, długie włosy z blond końcówkami. Była ubrana skąpo, ale ładnie. Widać było, że jest jedną z tych 'ładniejszych' dziewczyn Tokio.
Sakura uśmiechnęła się smutna i po chwili poczuła na sobie wzrok Hidana i tej dziewczyny, która podeszła do Hidana i uderzyła go w twarz. Haruno automatycznie odsunęła się od nich. Nigdy jeszcze nie widziała tak strasznej dziewczyny.
- Hidan ty jełopie, debilu, idioto, durniu, skurwysynie!- krzyknęła wściekła.
Ryusaki podniósł się ocierając ręką krew spływającą po jego podbródku.
- Co ja znowu zrobiłem?- zapytał we łzach.
Dziewczyna podeszła do niego jeszcze bliżej. Chłopak natomiast próbował iść do tyłu, ale niestety spotkał się z drzewem. Patrzył na każdy jej ruch. Nie chciał, aby Sakura to widziała, bo to w ogóle będzie masakra.
- Ale Chiyoko! C-Czekaj! C-Co ja ci takiego zrobiłem?!- krzyknął przerażony.
Fioletowo włosa uśmiechnęła się zadziornie i chwyciła go za rękę. Zaczęli tańczyć jak jacyś idioci. Haruno spojrzała na nich smutna. Po chwili chciała odejść, lecz zatrzymał ją głos Hidana.
- Sakura gdzie idziesz?!
Haruno obróciła się zdziwiona i zawstydzona, gdyż Ryusaki był bardzo blisko niej. Prawie stykali się nosami. Odsunęła się jednak od niego.
- Przecież to twoja dziewczyna na pewno chcecie spędzić trochę czasu razem...
Hidan stał przerażony, gdyż po chwili podeszła do nich wściekła Chiyoko.
- Że co powiedziałaś?! Że ja i Hidan jesteśmy razem?!- krzyknęła wściekła.
Sakura patrzyła na nich zdziwiona i pokiwała twierdząco głową. Myślała, że oni naprawdę są razem, a tu takie coś... Hidan stał za nią, więc założył ręce na tył głowy i lekko się zarumienił. Haruno natomiast spuściła lekko głowę, a rumieniec oblał prawie jej całe policzka. Patrzyła na czubki butów nowo poznanej dziewczyny.
- Ja tego nie rozumiem dlaczego wszyscy myślą, że Hidan jest moim chłopakiem?! Jak ja niby mogłabym być z takim durniem, idiotą, czekaj czy ja już tego nie mówiłam? A nie ważne... Jestem KUZYNKĄ tego frajera. A właściwie to ciocia kazała powiadomić, że właśnie rodzi.
Ryusaki spojrzał na nią zdziwiony. Nie odzywał się, lecz po chwili zaczął panikować.
- Mama rodzi?! Ona właściwie była w ciąży?! Przecież ona ma pięćdziesiąt lat! Idiotko! Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś! Właźcie szybko do samochodu!
Hidan odpalił samochód i ruszył. Cóż trudno mu było, bo przecież jedną rękę miał na kierownicy, a drugą miał w gipsie. Oczywiście tylko Sakura bała się jechać z nim, bo Chiyoko przywykła do jego szybkiej, a nawet bardzo szybkiej jazdy.
- A jaki szpital?!- krzyknął.
Przecież nie wiedział tego, a jechał z 160 km/h.
- A co ja einstein jestem?! Wiem tylko, że rodzi!- krzyknęła Chiyoko.
Chłopak obrócił głowę w jej stronę i spojrzał na nią wściekły. Po chwili wybuchł i zaczął wrzeszczeć na swoją kuzynkę.
- Słuchasz ty mnie?- zapytał wkurzony patrząc raz na drogę raz na kuzynkę.
- Tak...- powiedziała spokojnie. Po chwili ciszy znów się odezwała- Mówiłeś coś?
Sakura i Hidan spojrzeli na nią zdziwieni. Ryusaki zrobił charakterystyczny 'facepalm'. Haruno martwiąc się o stan zdrowia przyjaciela zadzwoniła do swojego brata.
- Cześć idioto, przyjmujesz teraz poród...?- zapytała, a on prychnął.
- Nie kurwa sikam do nocnika.- odpowiedział, a dziewczyna się rozłączyła.
Haruno uśmiechnęła się do Hidana i już wiadomo było gdzie poród się odbywa. W szpitalu gdzie pracuje Sasori.
Po dwudziestu minutach byli tam. Ryusaki wystartował z samochodu nawet nie wyciągając kluczyła, przez co samochód ruszył tyle, że do tyłu. Przerażone dziewczyny próbowały coś zrobić, ale nie potrafiły. Na szczęście do samochodu wpadł Kakuzu, który zatrzymał auto.
- Dziękujemy Kakuzu...- powiedziały jednocześnie dziewczyny i zaśmiały się.
- Nie ma za co.- odpowiedział nie wzruszony.
Obydwie wybiegł z pojazdu i pobiegły w stronę szpitala.
- Hidan ty pusta pało! Gdzie się podziałeś?!- krzyknęła na cały szpital Chiyoko.
Po chwili Haruno uspokoiła wkurzoną dziewczynę i powiedziała, że ten pusty ryj siedzi sobie na krzesełku i tupie nogą jak małe dziecko.
- Hidan chodź tu!- krzyknęła wściekła.
Już chciała chwycić go za te jego fraki i zacząć go walić po łbie, lecz z pomieszczenia wyszedł Sasori. Uśmiechał się przez maskę.
- Brawo... Hidan... Masz brata.- powiedział spokojnie Haruno.
Dziewczyny od razu weszły do środka, aby zobaczyć malucha. Sakura westchnęła uśmiechnięta.
- Jaki słodki...- powiedziała spokojnie.
~ Ale ty jesteś słodsza...~ pomyślał Ryusaki i przybliżył się do Sakury.
Uśmiechnął się szczęśliwy i po chwili podszedł do matki i zobaczył swojego brata. Już chciał go dotknąć, kiedy do pomieszczenia wszedł jakiś młody chłopak z kwiatami. Haruno zauroczyła się nim, lecz on podszedł do Rici i pocałował ją namiętnie w usta.
- Chokore...- powiedziała kobieta- Już myślałam, że nie przyjdziesz, że mnie zostawisz jak Kai.
- Prędzej zginąłbym...- powiedział spokojnie.
Znów pocałował ją w usta, lecz wszyscy się odwrócili. Zarumieniona Sakura wyszła z pomieszczenia. Była zdziwiona, gdyż Hidan nigdy nie opowiadał o swojej rodzinie. Ryusaki wyszedł za dziewczyną.
- Sakura co jest?
Dziewczyna na dźwięk swojego imienia odwróciła się.
- Nigdy nie opowiadałeś o swojej rodzinie? Dlaczego? Przecież masz fajną mamę Ricę, prawda? A teraz masz brata i ojczyma. A w dodatku masz kuzynkę, którą nigdy się nie pochwaliłeś.
Chłopak zarumienił się i gestem ręki kazał przyjaciółce usiąść. Zapowiadało się na dość długą historię z życia młodego studenta.
- Cóż...- powiedział spokojnie- To było... Jak mój tata zakochał się w mamie. Poznali się dzięki świątyni. Otóż... Mój tata potknął się o kamień i wylądował w jej piersiach. Nie było to fajne, gdyż moja mama była wtedy najseksowniejszą kobietą na świecie. Ojciec oczywiście był zboczony... To chyba po nim odziedziczyłem, ale nie ważne. Zaczął mamie je macać, a jej się to spodobało. Ojciec ją przeleciał. Od tego czasu wszyscy zaczęli mówić, że byli małżeństwem, ale naprawdę nie byli. Po tym, kiedy moja mama urodziła mnie ojciec nas zostawił, ale na szczęście przygarnął nas jej dziesiąty facet. Już myślałem, że mnie zostawi, ale gdy miałem dwanaście lat powiedziała mi 'To byli debile! Jesteś moim skarbem! Skoczyłabym za tobą nawet na koniec świata!' Pocałowała mnie w czoło i od tamtego momentu nie chciałem się z mamą rozstawać. Cóż... W tym samym momencie znienawidziłem ojca! Nawet nie ma prawa nazywać się moim tatą! Prędzej bym chyba się zabił niż go tak bym nazwał!
No to mamy nowy rozdzialik :) Mam nadzieję, że się spodobał. Między Chokore, a Rico jest 30 lat różnicy o.O Jak ja to niby wymyśliłam o.O Wiem... Jestem wielką idiotką! Nie martwcie się też tak uważam ! Dziękuję za komentarze! O rety nie znacie jakiejś szabloniarni, bo chciałabym zamówić nowy szablon? Hm...?
o_O Rozdział tak trochę jakby nie dokończony ale fajny ! Hidan opowiada historie o tym jak pojawił się na świecie o.O nie umiem inaczej tego opisać. Wow nie spodziewałam się tego. Czekam na następną notkę. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńHej chciałam cie powiadomić, że nominowałam cię do Versatile Blogger Award
OdpowiedzUsuńCóż, rozdział trochę chaotyczny, jest wiele nieścisłości takie jak, że Sasori jest studentem, więc raczej nie odbierałby porodu, tak samo jak to, że poród nie trwa chwilę... No, ale pomijając to całkiem przyjemnie się czytało, były błędy, ale cóż, każdemu się zdarzają.
OdpowiedzUsuńNo nic, czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam! ;)